Postanowiliśmy przedstawić wrażenia bezpośredniego uczestnika szkoleń prowadzonych przez Davida Hutchinsa.
Dawid Mnich, tłumacz przysięgły języka angielskiego ze Śląska, specjalizujący się w tłumaczeniach prawniczych, współpracujący z IURIDICO od kilku miesięcy. Bezpośrednia relacja uczestnika da zainteresowanym osobom lepszy obraz tego, czego można spodziewać się na naszym szkoleniu.
David Hutchins prezentuje w trakcie szkolenia najważniejsze pojęcia oraz instytucje prawa w danej dziedzinie. Każdy z pięciu modułów szkolenia dał mi ogląd całości dziedziny prawa, którego dotyczył oraz ogólne zrozumienie angielskiego systemu sądowniczego. Wiele czytałem na ten temat wcześniej, ale dopiero na szkoleniu Davida Hutchinsa naprawdę ogarnąłem, na czym to wszystko polega. Dlaczego? Dlatego, że miałem możliwość zadawania pytań, jeśli coś było dla mnie niejasne lub jeśli chciałem coś porównać z realiami polskimi. Np. wyjaśniałem Davidowi różne instytucje prawne z naszego podwórka i od razu pytałem, czy dobrze tłumaczę to na angielski. Np. wyjaśniałem różnice między najmem, dzierżawą a leasingiem, albo między radcą prawnym a adwokatem, a następnie pytałem, czy przyjęte przeze mnie odpowiedniki są dla niego czytelne. Czegoś takiego nie da nam żaden podręcznik czy serwis internetowy.
Niezmiernie ważne jest, że DH prowadzi zajęcia w sposób w pełni angażujący uczestników. Nie jest to nużące uczestników po krótkim czasie przeprowadzenie wykładu, tylko interaktywne warsztaty przeplatane dyskusją i wieloma praktycznymi przykładami. Szkolenie jest skontruowane w ten sposób, aby z jednej strony przekazać uczestnikom sporą dawkę wiedzy o prawie angielskim, ale również wskazać na kluczowe różnice pomiędzy systemem kontynentalnym a wyspiarskim oraz na szczególnie problematyczne kwestie w trakcie dokonywania przekładu i pułapki terminologiczne. Moja ogólna świadomość angielskiego otoczenia prawnego i różnic systemowych mających praktyczne znaczenie dla wykonywanych przekładów prawniczych wzrosła w niesłychany sposób.
Co zatem zyskałem?
- Poznałem ramy prawne poszczególnych instytucji prawa i naprawdę zrozumiałem pojęcia, które wbrew pozorom nie są takie łatwe (np. solicitor to polski notariusz, radca prawny i adwokat w jednym – po trochu z każdego; albo „umowa najmu” to nie „lease agreement”, ale „lease”). Dowiedziałem się, że właścicielem wszystkich gruntów w Anglii jest Królowa! 😊
- Miałem możliwość zadawania pytań, co pozwoliło mi zweryfikować przyjęte przeze mnie, w tłumaczeniu na angielski, odpowiedniki pojęć właściwych naszemu prawu.
- Zyskałem nowe, świeższe spojrzenie na tłumaczenie prawnicze, zwłaszcza, kiedy mam do czynienia z dokumentami pisanymi przez angielskich prawników. Rozumiem, czym różnią się ‘warranties’ od ‘representations’, a czym ‘terms’ od ‘conditions’. Wiem, że pismo procesowe to już nie ‘pleading’, ale ‘statement of case’; wiem, że pozew (statement of claim, chociaż teraz to już raczej ‘claim form’) to nie jest pismo procesowe w UK; wiem, co oznacza „to issue proceedings” i jak ogromne znaczenie ma właściwy przekład tego czasownika w tym kontekście. Właściwy przekład jest możliwy tylko wtedy, jeśli zrozumiemy, jakie miejsce w systemie ma tłumaczone pojęcie.
- Przez 8 godzin (x 5 dni) byłem zanurzony w angielskim prawie. To naprawdę fajne doświadczenie, kiedy uświadamiam sobie, że przez cały dzień myślę i rozmawiam po angielsku o instytucjach obcego systemu prawnego. To okazja do osłuchania się z językiem angielskim, jakiego używają angielscy prawnicy, kiedy mówią o prawie.”
Mamy nadzieję, że powyższe wrażenia uczestnika londyńskiej edycji szkoleń przekonają niezdecydowane osoby, że jest to wartościowa inwestycja.
Zapraszamy! Osoby zainteresowane mogą dokonywać rezerwacji na portalu Evenea.