Prawa własności intelektualnej w branży tłumaczeniowej – tłumacz jako twórca i autor
Według art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych: „Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór)”. Natomiast, według art. 2 ust. 1 tej ustawy „Opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie […] jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego”.
W świetle powyższych przepisów postrzeganie tłumaczenia jako przejawu działalności twórczej nie powinno wzbudzać jakichkolwiek kontrowersji. I nie wzbudza, ale tylko wśród tłumaczy i prawników zajmujących się prawami własności intelektualnej. W jakże odmienny sposób postrzega tę kwestię spora część odbiorców tej twórczości – a więc widzów i czytelników – pokazała sprawa pretensji zgłoszonych przez Davida Frencha pod adresem serwisu Netflix. Spór dotyczył skorzystania z tłumaczenia „Sagi o Wiedźminie” przy produkcji serialu bez choćby oznaczenia osoby tłumacza w napisach końcowych.
Spór sam w sobie ciekawy i warto zapoznać się z jego szczegółami w rzetelnym artykule przygotowanym przez Sylwię Czubkowską. Jednak najwięcej do myślenia daje dyskusja, która wywiązała się pod jej artykułem. Delikatnie rzecz ujmując pokazała ona, że oczekiwania tłumaczy w zakresie oznaczania autorstwa (nie mówiąc już o tantiemach) nie znajdują zbyt dużego zrozumienia u przeciętnego czytelnika.
Czegóż jednak oczekiwać, skoro nawet w profesjonalnym procesie wydawniczym bywa z tym spory problem. I nie jest to tylko problem polskiego rynku.
Warto zatem przypomnieć i podsumować informacje dotyczące ochrony prawnoautorskiej tłumaczeń oraz innych aspektów dotyczących praw własności intelektualnej w branży tłumaczeniowej i lokalizacyjnej. Trzeba przy tym pamiętać, że wbrew pierwszemu skojarzeniu nie tylko tłumaczenia literackie mają charakter twórczy i indywidualny, a w konsekwencji stanowią utwory. Utworem może być każdy rodzaj tłumaczenia (a w tym tłumaczenia ustne), niezależnie od tematyki czy charakteru materiału źródłowego, a w tym tłumaczenie jego fragmentów. Muszą oczywiście zostać spełnione wymogi przewidziane prawem autorskim, a więc tłumaczenie musi mieć charakter twórczy i indywidualny oraz zostać „ustalone” (art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).
Tłumaczenie ma oczywiście charakter opracowania cudzego utworu (utworu zależnego), o czym więcej w dalszej części tego artykułu, bowiem nie mogłoby powstać bez zaistnienia materiału źródłowego (tekstu, wypowiedzi, utworu muzycznego). Jednak z momentem swojego powstania uzyskuje odrębny od dzieła źródłowego byt prawny, a tłumacz staje się podmiotem praw autorskich osobistych i majątkowych.
Rozpoczęcie ochrony utworu (tłumaczenia) przypada na chwilę jego „ustalenia”. Pojęcie to jest mało zrozumiałe dla laika, przy czym ma kluczowe znaczenie szczególnie dla tłumaczy ustnych. Co ono oznacza? Przede wszystkim nie oznacza ono, że utwór musi zostać w jakikolwiek sposób utrwalony. Jako „ustalenie” rozumie się osiągnięcie przez utwór „jakiejkolwiek postaci, chociażby nietrwałej, jednakże na tyle stabilnej, żeby cechy i treść utworu wywierały efekt artystyczny” (wyrok SN z dnia 25 kwietnia 1973 r., I CR 91/73, OSNCP 1974, nr 3, poz. 50), a zatem chodzi tu o „moment, w którym akt twórczości przejawi się na zewnątrz, poza sferę przeżyć intelektualnych twórcy, przy czym owo uzewnętrznienie może nastąpić w jakikolwiek sposób” (wyrok SN z dnia 19 lutego 2014 r., V CSK 180/13, niepubl.). Istotna jest możliwość percepcji utworu przez osoby trzecie inne niż twórca (zob. wyrok SA w Poznaniu z dnia 28 sierpnia 2009 r., I ACa 309/09, niepubl.: „dla ustalenia utworu wystarczające jest jego wyrażenie w jakiejkolwiek postaci, także ustnej, jednakże na tyle określonej, żeby umożliwiała jego percepcję przez inne osoby niż twórca”).
Chciałbym w tym miejscu odwołać się do fragmentu uzasadnienia stosunkowo niedawno wydanego wyroku Sądu Najwyższego z 12 grudnia 2019 r. (I UK 409/18), który w kilku zdaniach podsumowuje aspekt twórczy przekładu: „Przekład z jednego języka na inny język zmierza do uzyskania określonego rezultatu. Jest to rzecz jednostkowa, wcześniej nieistniejąca, zależna wprawdzie od tekstu pierwotnego, jednak odrębna ze względu na indywidulany charakter tłumaczenia i związane z tym wartości intelektualne, wyrażona w zapisie (tekście), a nawet poprzestająca na samym tłumaczeniu”.
Czy żądania i – jak to ujmują niektórzy internetowi komentatorzy – „roszczeniowość” tłumaczy w zakresie oznaczania ich autorstwa i wynagrodzenia za wykorzystanie tłumaczenia na dodatkowych polach eksploatacji, to wymysł dzisiejszych czasów? Zdecydowanie nie! Ochrona prawnoautorska została przyznana twórcom tłumaczeń już u zarania międzynarodowych regulacji o prawie autorskim.
W 1886 roku dziesięć europejskich państw podpisało Konwencję berneńską o ochronie dzieł literackich i artystycznych (zwana dalej „konwencją berneńską”) w celu ujednolicenia niektórych zasad odnośnie prawa autorskiego. Do konwencji przystąpiło jak dotąd 179 państw, a Polska jest jej stroną od 1934 r.
Konwencja ta reguluje również kwestie praw autorskich w kontekście tłumaczenia:
Artykuł 2
3. Bez uszczerbku dla praw autora dzieła oryginalnego, na równi z utworami oryginalnymi podlegają ochronie tłumaczenia, adaptacje, układy muzyczne i inne opracowania dzieła literackiego lub artystycznego.
Artykuł 8
Autorzy dzieł literackich i artystycznych chronionych przez niniejszą konwencję korzystają, przez cały czas trwania ich praw w odniesieniu do dzieła oryginalnego, z wyłącznego prawa dokonania lub udzielania zezwolenia na dokonanie tłumaczenia ich dzieł.
Artykuł 11
1.Autorzy dzieł dramatycznych, dramatyczno-muzycznych i muzycznych korzystają z wyłącznego prawa udzielania zezwoleń na:
i) wystawianie i wykonywanie publiczne swych dzieł, łącznie z wystawianiem i wykonywaniem publicznym wszelkimi środkami lub metodami;
ii) publiczne rozpowszechnianie wszelkimi środkami wystawienia lub wykonania swych dzieł.
2. Te same prawa przyznaje się autorom dzieł dramatycznych lub dramatyczno-muzycznych przez cały okres trwania ich praw do dzieła oryginalnego w odniesieniu do tłumaczenia ich dzieł.
Konwencja berneńska wprowadziła podwaliny międzynarodowego systemu ochrony praw autorskich i wprowadziła jej podstawowe standardy obowiązujące do dziś. Ciekawym wątkiem, który wymaga dodatkowego komentarza na tym tle jest kwestia konieczności pozyskania zgody autora na wykonanie tłumaczenia oryginalnego utworu. Postanowienia art. 8 konwencji berneńskiej są dość rygorystyczne i jednoznaczne w tym względzie. Prawo autora utworu pierwotnego do dokonania tłumaczenia lub udzielenia zgody na jego dokonanie ma w ujęciu tego artykułu konwencji charakter wyłączny.
Podobna zasada obowiązywała w pierwszej polskiej ustawie o prawie autorskim z 1926 r. Na tym tle został wydany wyrok Sądu Najwyższego z 21 listopada 1932 r. (II K 1010/32, OSN 1933, nr 1, poz. 16), w którego uzasadnieniu czytamy: „Skoro bowiem wspomniany przepis (art. 2) uzależnia wykonywanie prawa autorskiego co do tłumaczeń z cudzych utworów od zezwolenia twórcy oryginału (zależne prawo autorskie), lub od wygaśnięcia prawa autorskiego co do oryginału, przyjąć należy, że ustalenie cech przestępstwa, polegać mających na bezprawnem użytkowaniu tłumaczenia, będącego cudzą własnością, zależy w pierwszym rzędzie od ustalenia faktu, czy osoba, roszcząca sobie prawo autorskie do tłumaczenia, posiada wzmiankowane wyżej zezwolenie lub czy wykazuje wygaśnięcie prawa autorskiego, o którem wyżej mowa. Ustalenia faktyczne zaskarżonego wyroku nie dają podstawy do takiego przyjęcia, skoro nie wykazują, by oskarżyciel prywatny zezwolenie takie posiadał lub by w czasie dokonywania tłumaczenia wspomniane prawo autorskie wygasło”.
Z powyższego wynika, że sąd orzekający na podstawie pierwszej polskiej ustawy o prawie autorskim dopuszczał możliwość dochodzenia roszczeń z tytułu wykorzystania tłumaczenia tylko w sytuacji, gdy powstało ono w oparciu o zgodę twórcy utworu tłumaczonego. Znamienna jest treść art. 2 zarówno prawa autorskiego z 1926 r., jak i współcześnie obowiązującego, z 1994 r.: według pierwszej z tych ustaw zgoda autora była wymagana do wykonywania prawa z powstałego tłumaczenia, natomiast według drugiej, aktualnej – do rozporządzania tłumaczeniem i korzystania z niego. Zatem współczesny ustawodawca wziął pod uwagę autorskoprawną ochronę dzieła zależnego powstałego dla celów prywatnych: tłumaczenie nie musi być oficjalnym, autoryzowanym przez twórcę utworu pierwotnego przekładem, by mogło być chronione jako utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Taka zgoda będzie potrzebna dopiero w celu rozpowszechniania (udostępnienia publicznego) i (majątkowego) korzystania z niego. Innymi słowy wykonanie tłumaczenia na cele prywatne nie wymaga uzyskania takiej zgody, a tłumaczenie takie podlega ochronie prawnej.
W terminologii współczesnej polskiej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych tłumaczenie stanowi szczególną postać utworu słownego, mianowicie opracowanie cudzego utworu. W konsekwencji, do tłumaczenia znajdują zastosowanie postanowienia ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych odnoszące się do utworu, z tym że – jak wspomniano wyżej – rozpowszechnianie tłumaczenia, tak jak i odpowiednio innych rodzajów opracowań, wymaga zezwolenia twórcy przetłumaczonego utworu oraz powoływania tego utworu przy rozpowszechnianiu tłumaczenia.
Artykuł 2 ustawy o prawie autorskim w kontekście konieczności uzyskania zgody autora utworu pierwotnego na jego tłumaczenie mówi o rozporządzaniu i korzystaniu. Przekładając to na język codzienny, w wypadku, w którym chcielibyśmy sprzedać swoje tłumaczenie, należy uzyskać zezwolenie osoby, która stworzyła tekst pierwotny. Nie dotyczy to utworów, do których majątkowe prawa autorskie wygasły i znajdują się one w domenie publicznej. Ważne jest też, aby pamiętać, że oznaczenie autorstwa przysługuje zarówno tłumaczowi, jak i autorowi utworu pierwotnego. Dokonując zatem opracowania cudzego utworu poprzez jego tłumaczenie należy oznaczyć autora dzieła oryginalnego (art. 2 ust. 5 ustawy o prawie autorskim).
Twórcy autorskich tłumaczeń posiadają wszelkie uprawnienia wynikające z posiadania statusu autora. Oprócz praw majątkowych przysługują im także prawa osobiste. Katalog tych uprawnień obejmuje m.in.: oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem, prawo do nienaruszalności treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania czy nadzoru nad sposobem korzystania z utworu. Należy pamiętać, że są to prawa niezbywalne – nie można ich wyłączyć żadnymi postanowieniami umownymi. Zatem jeżeli w umowie, którą tłumacz podpisuje z jakimś wydawnictwem znajdują się takie wyłączenia – trzeba reagować, gdyż takie zastrzeżenie może zostać uznane za nieważne i generować problemy dla bytu całej umowy. Należy jednak odróżnić zbycie praw osobistych od umownego zrzeczenia się prawa do ich wykonywania (zobowiązania do ich niewykonywania na zasadzie swobody kontraktowania) – to drugie rozwiązanie jest dopuszczalne w praktyce obrotu prawnego.
W umowie o wykonanie tłumaczenia obejmującej jednoczesne przeniesienie praw autorskich majątkowych należy wyraźnie określić pola eksploatacji, których dotyczy takie przeniesienie. Przykładowo, jeżeli umowa z wydawnictwem na tłumaczenie publikacji książkowej nie obejmuje późniejszego wykorzystania fragmentów tłumaczenia dla potrzeb produkcji filmowych, telewizyjnych czy elektronicznych (np. gry i aplikacje), to z tego tytułu może tłumaczowi należeć się dodatkowe wynagrodzenie. Warto również pamiętać, że przeniesienie majątkowych praw autorskich nie obejmuje w dorozumiany sposób zrzeczenia się wykonywania praw autorskich osobistych, a w tym oznaczania autorstwa. W każdym jednak przypadku sprawa wymaga indywidualnej analizy w kontekście konkretnych ustaleń stron. Warto też jednak podkreślić, że dla skutecznego przeniesienia praw autorskich majątkowych konieczne jest zawarcie umowy w formie pisemnej (art. 53 ustawy o prawie autorskim).
Jak do kwestii ochrony praw autorskich tłumaczy podchodzą polskie sądy? Poniżej kilka orzeczeń dotykających tej tematyki.
Wyrok SN z dnia 24 lipca 2009 r. (II CSK 66/09):
„Tłumaczenie z języka obcego na język polski może być utworem w rozumieniu wspomnianej Ustawy, jeżeli zawiera niezbędne cechy, które musi posiadać każdy utwór. Musi to więc być taki przejaw działalności twórczej, który ma indywidualny charakter. Sąd Apelacyjny w zaskarżonym wyroku przyjął, bez bliższego zbadania tej okoliczności, że tłumaczenie haseł w encyklopedii muzycznej, jakiego dokonał powód, było utworem.
Diagramy poszczególnych kompozytorów zawarte w angielskim wydaniu »T« zawierają proste informacje o ich życiu i twórczości. Nie można wobec tego z góry założyć, że ich tłumaczenie było utworem w rozumieniu art. 1 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zaniechanie wyjaśnienia tej podstawowej dla rozstrzygnięcia rozpoznawanej sprawy kwestii sprawia, że uznać należy za trafny podniesiony w skardze kasacyjnej zarzut naruszenia art. 1 i 2 ust. 1 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych”.
Wyrok SN z dnia 29 października 1985 r. (sygn. akt: I CR 312/85):
„Według poglądów doktryny istnieje ścisły związek prawa autorskiego do oryginału dzieła z prawem autorskim do tłumaczenia tego dzieła. Tłumaczenie bowiem, będąc odrębnym dobrem stworzonym przez tłumacza, jest równocześnie powieleniem wartości oryginału. Stąd też wykonywanie prawa do tłumaczenia, eksploatacja tego prawa, stanowi równocześnie pośrednią eksploatację oryginału, tj. i przysługującego do niego prawa twórcy oryginału. Uznać zatem należy, że tłumacz jest uprawniony nie tylko do decydowania o udostępnieniu dzieła w jego tłumaczeniu osobom trzecim, lecz również, że tłumacz jest uprawniony do domagania się respektowania postaci dzieła nadanej mu przez twórcę i zawartej w tłumaczeniu tego dzieła, czyli do domagania się respektowania integralności tłumaczenia tego dzieła.
W świetle powyższego sąd pierwszej instancji powinien był wyjaśnić, czy pozwany, wybierając z tłumaczenia Ziemowita F. dowolnie fragmenty tego tłumaczenia i dokonując zmian postaci, nie zniekształcił treści utworu «Powieść teatralna» Michała Bułhakowa w tłumaczeniu Ziemowita F. Z poglądem sądu pierwszej instancji, że byłoby to zbyt daleko idące, gdyż prawa autorskie pisarza wygasły, nie można się zgodzić. Pogląd ten bowiem nie uwzględnia, że według art. 3 § 1 prawa autorskiego przedmiotem ochrony są również same prawa autorskie tłumacza dzieła, które mogą być według art. 3 § 2 tegoż prawa wykonywane również wtedy, gdy prawa autorskie do oryginału wygasły. Uznać więc należy, że wygaśnięcie praw autorskich twórcy dzieła nie ogranicza ochrony praw autorskich tłumacza do dzieła w jego tłumaczeniu”.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 12 marca 1997 r. (I ACa 76/97):
„Utwór tłumaczony jest chroniony prawem autorskim, gdyż mieści się w kategorii opracowań (art. 2 ust. 1 Ustawy – prawo autorskie z 1994 r.). Także pod rządem poprzedniej ustawy nie była kwestionowana możliwość wykonywania przez twórcę zależnego praw autorskich, a więc między innymi domaganie się ochrony przed przywłaszczeniem sobie autorstwa tłumaczenia”.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 27 maja 2010 r. (I ACa 129/10):
„Każde tłumaczenie cudzego utworu, z zastosowaniem wyłączeń o jakich mowa w art. 4 ustawy z 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych jest przedmiotem prawa autorskiego”.
Z powyższych orzeczeń wyłaniają się następujące kwestie, które należy mieć na uwadze:
- ochrona prawnoautorska twórcy tłumaczenia ma charakter niezależny od ochrony prawnoautorskiej autora utworu pierwotnego i trwa nawet po wygaśnięciu tej drugiej;
- tłumaczenie dla uznania za utwór musi posiadać charakter twórczy i indywidualny;
- należy pamiętać o wyłączeniach ustawowych przewidzianych w art. 4 ustawy o prawie autorskim.
W kontekście tych wyłączeń ustawowych należy wskazać, że istnieją pewne kategorie tekstów, które zgodnie z obowiązującym prawem nie są utworami, a tym samym nie są objęte prawami autorskimi. Należą do nich: akty normatywne lub ich urzędowe projekty, urzędowe dokumenty, opublikowane opisy patentowe lub ochronne, proste informacje prasowe. Tworzenie i rozporządzanie przekładami tych tekstów nie wymaga zatem uzyskania żadnych zgód, gdyż korzystanie z nich jest niemal nieograniczone. Czy jednak oznacza to, że tłumaczenia takich tekstów również nie są utworami? To zależy. Jeśli tłumaczenie ma również charakter urzędowy, to wyłączenia te także będą miały zastosowanie. Będzie tak w przypadku tłumaczeń umów międzynarodowych publikowanych w Dzienniku Ustaw, czy też tłumaczeń dokumentów urzędowych dotyczących relacji z Unią Europejską publikowanych przez organy administracji rządowej.
Wyłączenie aktów normatywnych spod ochrony prawnoautorskiej nie obejmuje ich tłumaczeń. Chodzi tu nie o równoważne wersje językowe aktów prawa międzynarodowego i unijnego i tłumaczeń urzędowych na język polski, lecz o tłumaczenia stworzone poza procesem przyjmowania czy też uchwalania tych aktów i niepełniące roli obowiązujących tekstów. Takie tłumaczenie aktu normatywnego stanowi utwór, jeśli spełnia materialne przesłanki ochrony (por. wyrok SA w Katowicach z 27 maja 2010 r., I ACa 129/2010). Nie jest jednak tłumaczeniem cudzego utworu, a zatem nie zalicza się do opracowań. Jeżeli powstanie np. polskie twórcze tłumaczenie angielskiej ustawy, to z tym momentem jego autor nabędzie pełnię autorskich praw osobistych i majątkowych, a legalności korzystania nie warunkuje uzyskanie niczyjego zezwolenia. Tłumaczenie takie będzie miało charakter utworu pierwotnego.
W rezultacie, klarowna staje się różnica między prawnoautorskim podejściem do tłumaczenia urzędowego aktu prawnego i dokumentu roboczego, nie będącego przedmiotem podmiotowego prawa autorskiego, a tłumaczeniem nieurzędowym takich dokumentów, które jest chronione przepisami polskiego prawa autorskiego.
Warto również podkreślić, że co do zasady również tłumaczenia poświadczone nie są pozbawione pierwiastka twórczego i mogą podlegać ochronie prawnoautorskiej.
Tym ostatnim zagadnieniom poświęciłem odrębny artykuł: https://tlumaczenia-prawnicze.eu/tlumaczenia-uwierzytelnione-specjalistyczne-oraz-prawnicze-jako-utwory-w-rozumieniu-prawa-autorskiego/
Omawiając temat praw własności intelektualnej nie sposób pominąć kwestii tłumaczeń maszynowych. Problem jest nadal dość nowy w doktrynie prawa i brak jest orzecznictwa na tym tle. Pojawiają się jednak wypowiedzi przedstawicieli nauk prawnych odnoszące się do tej problematyki. Zdaniem D. Flisaka zasadniczo nie można przypisać autorstwa dzieł generowanych przez program komputerowy użytkownikowi oprogramowania. Przywołany autor odrzuca jednocześnie koncepcję pośredniego autorstwa programisty, uważając, że odmienne stanowisko tworzyłoby raczej niemożliwe do rozwiązania trudności dotyczące praktycznej realizacji uprawnień twórcy programu. Wreszcie D. Flisak formułuje trafną tezę, iż w przypadku faktycznego zastąpienia człowieka przez maszynę nie dojdzie do powstania przedmiotu prawa autorskiego. Autor posługuje się tu przykładem wykorzystywania oprogramowania translatorskiego, zauważając, że końcowy efekt w postaci tłumaczenia tekstu nie stanowi pochodnej wysiłku ludzkiego intelektu, lecz zautomatyzowanej logiki (P. P. Juściński, Prawo autorskie w obliczu rozwoju sztucznej inteligencji, ZNUJ. PPWI 2019, nr 1, s. 5-44). Podobny pogląd wyraził Jan Błeszyński w publikacji „Tłumaczenie jako utwór chroniony prawem autorskim”.
Powyższe podejście do przekładu maszynowego czy też bardziej ogólnie do rezultatów (automatycznego) działania oprogramowania komputerowego, które przeważa w polskiej doktrynie, nie znalazłoby uznania u przedstawicieli doktryny prawa angielskiego.
Copyright, Designs and Patents Act z 1988 r. przyznaje prawa do „twórczości generowanej komputerowo” (ang. computer-generated works) osobie, za sprawą której zostały podjęte działania niezbędne do stworzenia dzieła – sekcja 9(3) („the person by whom the arrangements necessary for the creation of the work are undertaken”). Ubocznie należy wskazać, że rozwiązanie to tworzy fikcję prawną polegającą na przyjęciu w takim wypadku autorstwa osoby, która de facto (zgodnie ze sposobem pojmowania autora na gruncie samego aktu, w którego sekcji 9(1) wskazano, że autorem utworu jest osoba, która go stworzyła) nie jest twórcą powstałego obiektu, co zresztą wynika expressis verbis z definicji tychże utworów przyjętej w omawianym akcie (sekcja 178, zgodnie z którą dzieło generowane komputerowo oznacza dzieło wytworzone przez komputer w okolicznościach, w których nie istnieje żaden ludzki autor dzieła).
Przekładając to na praktykę – w ujęciu prawa polskiego „surowe” tłumaczenie maszynowe nie jest utworem i nie posiada autora, a w ujęciu prawa angielskiego prawa autorskie do takiego tłumaczenia przysługiwać będą osobie „wciskającej guzik”, tłumaczowi, biuru tłumaczeń lub ich zleceniodawcy. Sprawa komplikuje się nieco w przypadku poddania surowego tłumaczenia maszynowego post-edycji. W takiej sytuacji rezultat końcowy takiego procesu podlegać będzie ocenie pod kątem posiadania indywidualnego i twórczego charakteru.
W kontekście tłumaczeń maszynowych należy również zwrócić uwagę na konieczność uzyskania zgody autora utworu pierwotnego w przypadku zamiaru wykorzystania do tłumaczenia powszechnie dostępnych i bezpłatnych chmurowych systemów MT. Konieczność ta wynika z faktu, że wprowadzenie jakichkolwiek treści do takich narzędzi może wiązać się z dorozumianym udzieleniem licencji na dalsze ich wykorzystanie przez dostawcę danego rozwiązania. Sytuacja taka może stanowić naruszenie praw autorskich twórcy utworu pierwotnego, nawet jeśli tłumaczenie ma zostać wykonane na potrzeby własne. Więcej o tych zagadnieniach pisałem TU i TU.
Ostatnim wątkiem, który chciałbym poruszyć są prawa własności intelektualnej do pamięci tłumaczeniowych. Temat ten stanowi terra incognita nawet dla samych uczestników rynku tłumaczeń.
Pamięć tłumaczeniowa (ang. Translation Memory, w skrócie TM) to rodzaj bazy danych złożonej z rekordów (segmentów) zawierających co najmniej dwie wersje językowe danego fragmentu tekstu, najczęściej zdania. Pamięć tłumaczeniowa występuje zwykle w formie pliku lub kilku plików, których format obsługiwany jest przez oprogramowanie typu CAT. Pamięci tłumaczeniowe stanowią stosunkowo nowy rodzaj baz danych, posiadający własny specyficzny format (podział na segmenty, proces alignmentu, tagi), właściwości i funkcjonalności i stanowią nowy rodzaj „utworu” stworzony z fragmentów tekstów i ich opracowań autorstwa osób trzecich, do którego przysługują prawa własności intelektualnej odrębne od praw przysługujących autorowi tekstu źródłowego i tłumaczowi.
Pamięci tłumaczeniowe jako bazy danych podlegają na gruncie prawa polskiego dwojakiej ochronie:
1) Ochronie prawnoautorskiej jako utwory na podstawie ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych:
Art. 3. [Zbiory utworów]
Zbiory, antologie, wybory, bazy danych spełniające cechy utworu są przedmiotem prawa autorskiego, nawet jeżeli zawierają niechronione materiały, o ile przyjęty w nich dobór, układ lub zestawienie ma twórczy charakter, bez uszczerbku dla praw do wykorzystanych utworów.
2) Ochronie sui generis na podstawie ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych, która stanowi implementację dyrektywy unijnej:
Art. 1. Bazy danych podlegają ochronie określonej w ustawie niezależnie od ochrony przyznanej na podstawie ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631, Nr 94, poz. 658, Nr 121, poz. 843 oraz z 2007 r. Nr 99, poz. 662) bazom danych spełniającym cechy utworu.
Unia Europejska wypracowała unikalny model ochrony baz danych w postaci ochrony samoistnej (praw sui generis). Uznając, że „sporządzanie bazy danych wymaga zaangażowania znacznych zasobów ludzkich, środków technicznych i finansowych”, a jednocześnie dostrzegając, że takie bazy „mogą być kopiowane lub można mieć do nich dostęp, ponosząc tylko ułamkową część kosztu potrzebnego do ich niezależnego sporządzenia” – prawodawca unijny postanowił stworzyć mechanizmy ochrony, która przysługuje niezależnie od tego, czy dana baza ma cechy utworu (w rozumieniu prawa autorskiego), czy też takich cech nie posiada. W tym ostatnim przypadku będziemy mówić o ochronie sui generis bazy danych (a więc ochronie samoistnej).
Z zagadnieniami praw własności intelektualnej do pamięci tłumaczeniowych można zapoznać się bliżej w następujących publikacjach:
https://www.academia.edu/43237174/Prawa_w%C5%82asno%C5%9Bci_intelektualnej_w_t%C5%82umaczeniach
Podsumowując:
- Czy zatem tłumacz jest twórcą i podmiotem praw autorskich? Zdecydowanie tak. Kwestia ta nie budzi żadnych wątpliwości na gruncie przepisów prawa, orzecznictwa i wypowiedzi przedstawicieli doktryny prawa autorskiego. Kwestia ta była jasna od samych początków międzynarodowego prawa autorskiego i została jednoznacznie uregulowana w konwencji berneńskiej. Jednak w powszechnej świadomości kwestia ta wcale nie jest oczywista.
- Dla uzyskania ochrony prawnoautorskiej utwór w postaci tłumaczenia musi spełnić takie same warunki jak utwór pierwotny – a więc mieć charakter twórczy i indywidualny oraz zostać „ustalony”.
- Wbrew obiegowej opinii tłumaczenia specjalistyczne i użytkowe (a w tym poświadczone) również mogą podlegać ochronie prawnoautorskiej na zasadach i z zastrzeżeniem wyjątków wyżej opisanych.
- Tłumaczenia literackie bezsprzecznie i w zasadzie bez jakichkolwiek wyjątków stanowić będą przedmiot praw autorskich.
- Tłumacz jest w pełni uprawniony do domagania się oznaczania autorstwa tłumaczenia oraz może realizować inne majątkowe i osobiste prawa autorskie, ale winien również działać z poszanowaniem praw autora utworu pierwotnego.
- Tłumaczenia ustne również podlegają ochronie prawnoautorskiej, nawet gdy nie zostały utrwalone.
- Tłumaczenie podlega ochronie również, gdy nie zostało ukończone.
- „Surowe” tłumaczenia maszynowe nie są przedmiotem praw autorskich. W przypadku tłumaczeń poddanych post-edycji znaczenie dla możliwości uznania ich za utwór będzie miał stopień i charakter twórczy ingerencji ludzkiej w ostateczny rezultat tłumaczenia.
- Pamięci tłumaczeniowe jako bazy danych podlegają dwojakiej ochronie prawnej – jako przedmiot prawa autorskiego i ochronie „samoistnej” niezależnej od posiadania statusu utworu, wypracowanej przez Unię Europejską.
Na zakończenie polecam lekturę artykułu p. Olgi Byndiu w części dotyczącej porównania różnych przekładów monologu Hamleta. Ten sam oryginał – cztery całkowicie różne jego interpretacje. Taki dowód nie wymaga dalszej dyskusji.
Polecane lektury i materiały, na których opierałem się opracowując ten artykuł:
Byndiu Olga, Tłumacz – drugi autor?
Błeszyński Jan, Tłumaczenie w świetle nowego prawa autorskiego, Lingua Legis nr 3/1996
Kowalewicz Paweł, Co obywatel o tłumaczeniach wiedzieć powinien?
Czubkowska Sylwia, Grosza i sławy daj tłumaczowi
Wołoszyk Wojciech, Copyrights to Machine Translation
Sobolewska Justyna, Autorzy przekładów: nagradzani, ale źle opłacani
Tłumaczenie jako utwór chroniony prawem autorskim – praca zbiorowa
Doliński Jakub, Tłumaczenie w prawie autorskim, Warszawa 2021.